Weekend w Alpach można zaliczyć do
niezwykle udanych. Było bosko. Widoki, świetna atmosfera i super
trasy. Jestem pod ogromnym wrażeniem :) Moja kurtka Killtec też się
świetnie sprawdziła. Na pewno nie musiałem się jej wstydzić. Bo
jakby nie było, Alpy to już narciarze z różnych krajów, więc
wyjście w byle czym, to byłby obciach.
Cały pierwszy dzień spędziliśmy na
stoku bawiąc się przednio, a wieczorem mała imprezka. Trochę
zmęczeni po całym dniu chwilę odpoczęliśmy i zebraliśmy się w
pokoju R., bo do restauracji nie chciało nam się już schodzić. I
co tu dużo gadać. Napiliśmy się, pogadaliśmy, pograliśmy na
PS3, bo oczywiście zabraliśmy ze sobą. Ogólnie bez szaleństw. W
końcu napić się można każdego dnia, a taka okazja jak pobyt w
Alpach, przynajmniej w naszej sytuacji, może się szybko nie
powtórzyć.
Dlatego poszliśmy w miarę wcześnie
spać, żeby następnego dnia jeszcze skorzystać ze śniegu i
poszaleć na stoku. I tak nam zleciał kolejny dzień. A potem trzeba
było wracać.
Na szczęście pogoda w tym roku
sprzyja narciarzom, więc w ostatni weekend można było się wybrać
na chwilę do Zakopanego, choć myślę, że to już będzie
zakończenie sezonu.